Gigantyczny rozwój infrastruktury, wielka redukcja zanieczyszczeń powietrza, gruntowne uzdrowienie służby zdrowia, znaczące dofinansowanie obszarów wiejskich… Tak w wielkim skrócie przedstawia się rządowy plan „Irlandia 2040”. Kosztem 116 mld euro w 2040 roku Zielona Wyspa ma być przyjaznym miejscem dla każdego jej mieszkańca.
Irlandia, mimo że jest bogatym krajem w Europie Zachodniej, boryka się z wieloma problemami wynikającymi z dysproporcji. Wiele jej obszarów jest najzwyczajniej w świecie niedofinansowanych. Wielu mieszkańców małych miasteczek i wsi czuje się pomijanych.
Politycy rządzący Irlandią postanowili wyjść naprzeciwko wszystkim jej mieszkańcom. W Sligo zwołali specjalną konferencję na której przedstawili plan „Irlandia 2040”. Premier i ministrowie z wielkim rozmachem zademonstrowali plany wielkiego rozwoju Zielonej Wyspy na najbliższe 20 lat.
Jak zaznaczyli politycy cytowani przez „Newstalk.com”, priorytetem będą dla nich obszary dotychczas niedoinwestowane. W tym wypadku chodzi przede wszystkim o braki infrastrukturalne. Wiele miejsc we współczesnej Irlandii jest odciętych od świata, jak za starych, niekoniecznie dobrych czasów.
To właśnie wielki rozwój infrastruktury będzie jednym z motywów przewodnich wielkiego planu. Wiąże się on zarówno z budowaniem nowych dróg, jak i usprawnieniem komunikacji publicznej. W przypadku tej drugiej kwestii chodzi o otwarcie nowych tras i ulepszenie tych obecnie działających.
Innym priorytetem rządu jest walka z zanieczyszczeniem powietrza. Choć na Irlandię mówi się „Zielona Wyspa”, wiele jej miejsc na zasługuje na takie miano. Gdzieniegdzie emisja różnej maści gazów i spalin wielokrotnie przekracza dopuszczalne normy.
Ten problem ma właśnie chociaż częściowo zażegnać wspomniany plan. Ważnym elementem walki z zanieczyszczeniami będzie całkowity zakaz sprzedaży aut wyposażonych w silnik benzynowy bądź diesla do 2030 roku. Również floty starych autobusów zostaną wymienione na modele z silnikiem hybrydowym.
Mówiąc o rozwoju Irlandii nie można zapomnieć o jednej z jej największych bolączek – kulejącej służbie zdrowia. Uzdrowienie tej również zostało uwzględnione na najbliższe dwudziestolecie – powstaną nowe szpitale. Pomocne ma być także zapewnienie dodatkowych 7,1 tys. łóżek, z czego 2,6 tys. na ostrych dyżurach.
Inne punkty programu przewidują oddanie do użytku 112 tys. mieszkań socjalnych, powstanie 200 tys. nowych miejsc w szkołach czy dofinansowanie irlandzkich instytucji kultury. Wszystkie wspomniane inicjatywy rozwojowe mają zamknąć się w kwocie 116 mld euro.
Jak zaznaczają politycy, wbrew obawom plan ten nie będzie „dublinocentryczny”. – 75 proc. rozwoju będzie miało miejsce poza Dublinem – mówi Michael Ring, minister ds. rozwoju wsi. – Połowa inwestycji odbędzie się poza pięcioma głównymi miastami. Jest to plan zarówno dla wiejskiej, jak i miejskiej Irlandii.
Czy politycy wywiążą się z wielkich obietnic? To przyjdzie nam ocenić dopiero za dwie dekady. Wbrew pozorom, czasu wcale nie mają tak dużo. Jakkolwiek obecni rządzący raczej nie będą już wtedy u władzy, wiele z nich wciąż może być na irlandzkiej scenie politycznej. Dlatego też jest szansa, że niektórych przyjdzie rozliczyć z rezultatów wiekopomnego planu.
Przemysław Zgudka
Redakcja portalu informuje:
Wszelkie prawa (w tym autora i wydawcy) zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów zabronione.