Osoby, które zaraziły się koronawirusem, z pewnością są skrajnie nieodpowiedzialne i doigrały się na własne życzenie – tego typu przekonanie wyraża spora część irlandzkiego społeczeństwa, wynika z badań przeprowadzonych przez Economic and Social Research Institute (ESRI). Stygmatyzowanie ofiar wirusa może okazać się bardzo szkodliwe nie tylko dla nich.
Zakazić się koronawirusem nie jest trudno. Wystarczy przez jakiś czas przebywać w pobliżu ogniska bądź choćby osoby, która jest nosicielem. Nie zawsze jednak musimy wiedzieć, że mamy wirusa – jako że spora część osób zakażenie przechodzi bezobjawowo, mogliśmy być chorzy i nie mieć o tym pojęcia.
Zgodnie ze statystykami udostępnionymi przez „Worldometer”, na początku września w Irlandii na 100 tys. mieszkańców przypadało niecałe 600 przypadków zakażenia koronawirusem. Ze statystycznego punktu widzenia szansa „złapania” wirusa jest więc marginalna. Oczywiście mówimy o oficjalnie potwierdzonych przypadkach.
Mimo tego strach przed wirusem jest ogromny. Jakkolwiek może on motywować nas o dbania o bezpieczeństwo swoje i najbliższych, w zbyt dużych dawkach bywa on złym doradcą. Dobitnie można zauważyć to w przypadku podejścia do osób, u których potwierdzono zakażenie SARS-CoV-2.
Wyniki ankiety przeprowadzonej przez ESRI są dosyć wymowne. Aż ponad 70 proc. mieszkańców Irlandii twierdzi, że osoby, które zachorowały na koronawirusa, „zawdzięczają” to wyłącznie swojej nieodpowiedzialności i beztrosce. Na pewno byliby zdrowi, gdyby stosowali się do zaleceń, czego z pewnością nie czynili – takie przeświadczenie jest na Zielonej Wyspie dosyć powszechne.
Oczywistym jest, że nie brakuje osób całkowicie ignorujących zalecenia dotyczące codziennego funkcjonowania w dobie pandemii. W czasach lockdownu w Irlandii nie brakowało imprez, na które spraszano dziesiątki ludzi. Organizujące je osoby zachowywały się tak, jakby ostentacyjnie chciały pokazać, jak bardzo nie przejmują się dobrem innych.
Odnotowane przypadki nie dotyczą jednak tylko tego typu osób. Nie zapomnijmy, że wystarczy naprawdę niewiele, by móc zostać zakażonym koronawirusem. Wystarczy choćby przez krótki czas przebywać w towarzystwie zakażonej osoby, by móc się zarazić. Nosicieli można spotkać praktycznie wszędzie – czy to na zakupach, czy w urzędzie.
Tego typu stygmatyzowanie ofiar może być bardzo szkodliwe. Jak twierdzą autorzy badania, osoby obserwujące u siebie symptomy wirusa mogą zwlekać ze zgłoszeniem się po odpowiednią pomoc medyczną. Właśnie z obawy bycia „wytykanym palcami”.
Może to pogorszyć sytuację zarówno samego zakażonego, jak i jego najbliższego otoczenia – bez uzyskania pozytywnego wyniku testu i poddania pacjenta izolacji nie możemy przyczynić się do zahamowania rozprzestrzeniania wirusa. Jakkolwiek obecna sytuacja budzi ogromne emocje, powinniśmy powstrzymywać się od szybkiego osądzania innych – „złe języki” mogą okazać się nie mniej szkodliwe niż sam wirus.
Przemysław Zgudka
Redakcja portalu informuje:
Wszelkie prawa (w tym autora i wydawcy) zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów zabronione.