Mieszkańcy Irlandii domagają się kolejnych zmian. Tym razem zagłosują w sprawie prawa rozwodowego. Już w maju zdecydują, czy pójść na rękę osobom przerywającym więzy małżeńskie. Jeśli po raz kolejny powiedzą „tak”, rozwieść będzie można się znacznie szybciej.
Instytucja małżeństwa ma się w Irlandii całkiem nieźle. Jak przypomina „The Irish Times”, w 2016 roku przeszło 4,1 tys. par aplikowało o rozwód. W tym samym czasie więzy małżeńskie zawarło ponad 21,5 tys. par. Dodatkowo w porównaniu z ubiegłymi latami rozwodników jest coraz mniej.
Dane liczbowe nie mają jednak przełożenia na nieprzyjemności, przez jakie muszą przechodzić osoby decydujące się na małżeńskie rozstanie. Wiele z nich zdaje sobie sprawę, że nie ma sensu ciągnąć małżeństwa, nierzadko w dramatycznych okolicznościach. Nie dość, że rozwód sam w sobie jest ciężkim przeżyciem, to jeszcze wiąże się z piekłem formalności.
Odejść od siebie w świetle irlandzkiego prawa nie jest tak łatwo. Zgodnie z tutejszymi przepisami, przed rozwodem małżonkowie muszą żyć oddzielnie przynajmniej cztery z ostatnich pięciu lat. Do jego formalnej finalizacji droga jest więc naprawdę długa.
W tym miejscu rozwodnikom chcą przyjść z pomocą irlandzcy ustawodawcy. Po raz kolejny chcąc zmienić prawo w ramach referendum. Jak podaje „RTÉ”, zmiany dotyczyłyby znacznego skrócenia czasu oddzielnego zamieszkiwania. I tak, zgodnie z proponowanymi przepisami, para chcąca zerwać więzy małżeńskie musiałaby żyć oddzielnie przez dwa z ostatnich trzech lat.
Referendum ma odbyć się już w maju. Tego samego dnia zostałoby zorganizowane drugie głosowanie. Tym razem dotyczyłoby ono umożliwienia uczestniczenia w wyborach prezydenckich Irlandczykom mieszkającym za granicą. „Plebiscyt” w tej sprawie z pewnością będzie budził mniej kontrowersji, niż ten dotyczący rozwodów.
Przemysław Zgudka
Redakcja portalu informuje:
Wszelkie prawa (w tym autora i wydawcy) zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów zabronione.