Kolejna irlandzka epidemia kwitnie w czasach pandemii koronawirusa. Tym razem pogłębia się problem uzależnienia od hazardu – coraz więcej osób musi szukać pomocy w tym temacie. Okazuje się, że zamykanie miejsc rozrywki nie przeszkadza w „karmieniu” uzależnienia.
Hazard potrafi wciągnąć po uszy – wiadomo to nie od dziś. Perspektywa całkowitej odmiany losu bądź po prostu szybkiego wzbogacenia się w bardzo krótkim czasie jest co najmniej kusząca. Problem w tym, że potrafi ona diabelnie uzależnić. Nierzadko prowadząc ludzi na samo dno.
Nałóg hazardowy jest traktowany jako choroba stosunkowo od niedawna. Przynajmniej na Zielonej Wyspie – dane dotyczące uzależnienia od tego typu rozrywek zbierane są tutaj dopiero od 2010 roku. Nie pozostawiają one wątpliwości – z każdym rokiem rośnie liczba osób leczących się z tego zgubnego uzależnienia.
Okazuje się, że pod tym względem rok 2020 nie był zbyt odmienny od pozostałych – liczba hazardowych nałogowców wzrosła. W czasach pandemii ośrodki leczenia uzależnienia od hazardu również mają ręce pełne roboty.
Jak twierdzi Michael Guerin, doradca Cuan Mhuire, instytucji zajmującej się zwalczaniem uzależnień, cytowany przez „Newstalk.com”, w ciągu ubiegłym roku liczba osób szukających pomocy w walce z uzależnieniem od hazardu wzrosła o połowę. Wzrost liczby hazardzistów szukających pomocy zdaje się korelować z wynikami badań naukowców z NUI Galway. Zgodnie z ich szacunkami połowa osób, które w ostatnim czasie uzależniły się od hazardu, rozpoczynała swoją przygodę z hazardem poprzez aplikacje dostępne na telefonach komórkowych.
Jakkolwiek nie zostało to ujęte w badaniu wprost, można założyć, że w przypadku części osób obstawianie może być formą oderwania się od problemów spowodowanych pandemią COVID-19. W tym wypadku jednak odskocznia może okazać się preludium do kolejnych, wcale nie mniejszych kłopotów.
Przemysław Zgudka
Zdjęcie: Freepik
Redakcja portalu informuje:
Wszelkie prawa (w tym autora i wydawcy) zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów zabronione.