Gospodarka Irlandii Północnej odczuwalnie przyhamowała

 
Tempo gospodarczego odbicia Irlandii Północnej zwalnia. Po hurraoptymistycznym wzroście związanym z luzowaniem obostrzeń na północ Zielonej Wyspy powoli wraca stagnacja. Przedsiębiorcy nie ukrywają, że związane jest to z czwartą falą koronawirusa trapiącą Wielką Brytanię.

Ostatnie półtora roku było prawdziwą gospodarczą jazdą bez trzymanki. Regularne zamrażanie i odmrażanie gospodarki nie pozostało bez wpływu zarówno na płynność finansową, jak i nastroje konsumentów i przedsiębiorców. Nie wiadomo było bowiem, co przyniosą najbliższe miesiące.

Masowość szczepień wprowadziła nadzieję, że sytuacja wróci do normalności. Albo że przynajmniej restrykcje nie będą musiały być tak dotkliwe, jak dotychczas. W Irlandii Północnej nastroje były o tyle dobre, że można było mówić o powrocie do względnej gospodarczej normalności. Nastroje były szczególnie dobre w sektorze sprzedażowym i wytwórczym – właśnie tam rekrutacje ruszyły pełną parą.

Nadeszła jednak czwarta fala koronawirusa – zakażenia znowu zaczęły być liczone w kilkudziesięciu tysiącach. Jakkolwiek nie doświadczyliśmy jeszcze gwałtownego zahamowania, w gospodarce Irlandii Północnej pojawiło się wyraźne zwolnienie – donosi „BBC”.

W ostatnim czasie północnoirlandzcy przedsiębiorcy, po zdecydowanym otwarciu się na zatrudnianie, postanowili nieco zwolnić tempo rekrutacji. Eksperci przytoczeni przez brytyjski portal mówią wprost, że gospodarka Irlandii Północnej ma obecnie najwolniejsze tempo wzrostu w całym Zjednoczonym Królestwie.

Tyczy się to zarówno kolejnej fali zakażeń COVID-19 i związanej z nią niepewności, jak i rekordowej inflacji, która dopadła północ Zielonej Wyspy.

Stagnacja najbardziej odczuwalna jest w sektorze budowlanym – w temacie nowych inwestycji i miejsc pracy odnotowuje on największe zahamowanie. Należy mieć nadzieję, że zwolnienie tempa nie potrwa zbyt długo i że Irlandia Północna będzie mogła śmiało wrócić na drogę powrotu do normalności.

Przemysław Zgudka