Zdjęcie: Christopher Smythers, CC BY 2.0 / Flickr.com
Politycy nie zamierzają zalegalizować gazów pieprzowych ani paralizatorów – informuje „The Journal.ie” . Zdaniem rządzących polityków bronie te są zbyt niebezpieczne, by mogli mieć je zwykli mieszkańcy Irlandii.
Dzisiejsze czasy, choć całkiem spokojne, wciąż są całkiem niebezpieczne – w przysłowiową „tubę” można dostać w biały dzień na środku ruchliwej ulicy. W przypadku ataku agresywnych napastników warto mieć możliwość skutecznego odparcia bandytów. Najlepiej w taki sposób, by przez przypadek nie przekroczyć granic obrony koniecznej.
Jednymi z lepszych ku temu środków wydają się bronie takie jak gaz pieprzowy czy paralizator. Pozwalają one ostudzić zapał napastnika, nie robiąc mu przy tym zbytniej krzywdy. Są one przy tym poręczne i łatwe w obsłudze.
Na Zielonej Wyspie posiadanie tego typu sprzętów jest jednak zakazane – przez prawo są one uznawane jako broń. Jedynymi osobami mogącymi nosić gaz pieprzowy są funkcjonariusze Gardy. W przypadku paralizatorów, wyposaża się w nie tylko wybrane oddziały policyjne.
Biorąc pod uwagę coraz większą brutalność i bezczelność przestępców, coraz więcej Irlandczyków chciałoby regularnego dostępu do wspomnianych broni. W chwili obecnej nic jednak nie wskazuje na to, by sprawa ta miałaby się w najbliższym czasie zmienić.
Charlie Flanagan zapowiadał, że nie ma zamiaru zmieniać przepisów w tej kwestii. Minister sprawiedliwości cytowany przez „The Journal.ie” uważa, że osoby nieupoważnione i nieprzeszkolone absolutnie nie powinny mieć możliwości posiadania gazu pieprzowego bądź paralizatora.
Postawę ministra krytykuje Michael Fitzmaurice. Jak zaznacza niezrzeszony poseł z Dublina, w ten sposób pozbawia się uczciwych obywateli możliwości należytej ochrony przed bandytami. –Widzę ludzi, którzy, gdy robi się ciemno, zamykają się na cztery spusty i po prostu boją się kogokolwiek wpuścić – powiedział polityk cytowany przez irlandzki portal.
Jak zaznaczył poseł, problem ten jest w szczególności odczuwany na irlandzkiej wsi. O ile w większych miastach jest całkiem bezpiecznie, zupełnie inaczej sprawa wygląda w wiejskiej Irlandii. Wygląda jednak na to, że politycy nawet nie chcą dopuścić myśli, by takie zmiany mogły być korzystne.
W ten sposób dochodzi do takich sytuacji jak ta opisana niedawno przez „Irish Independent”. Jeden z mieszkańców Blanchardstown, chcąc odeprzeć bandytów włamujących się do jego domu, wyskoczył przed nimi z mieczem samurajskim.
Włamywaczy wziął strach i uciekli, gdzie pieprz rośnie – tak bardzo podziałał na nich widok japońskiej katany. Mimo że już sam widok broni białej może być skutecznym odstraszaczem, mieszkańcy Irlandii powinni mieć więcej sposobów na skuteczną samoobronę.
Przemysław Zgudka
Redakcja portalu informuje:
Wszelkie prawa (w tym autora i wydawcy) zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów zabronione.