Zabójstwo Grzegorza Przemyka
Śmierć Grzegorza Przemyka była jednym z najgłośniejszych mordów politycznych w PRL. Wyjątkowe w nim było to, że sprawcy byli znani od samego początku. Zakatowany przez milicjantów został syn poetki Barbary Sadowskiej, która wspierała podziemną Solidarność. Stał się ofiarą reżimu, w którym przedstawiciele służb mających odpowiadać za przestrzeganie prawa, sami je łamali. Mało tego, byli bronieni przez swoich zwierzchników. Z pogwałceniem litery prawa. I nie zawahali się przy tym zniszczyć życia niewinnym osobom. O tym wszystkim opowiada film „Żeby nie było śladów”, który powstał na podstawie książki Cezarego Łazarewicza pod tym samym tytułem, wydanej przez wyd. Czarne, za którą autor otrzymał literacką nagrodę Nike.
Od 1976 r. Sadowska była obserwowana przez SB. Kilkakrotnie aresztowana za współpracę z podziemiem. Na początku maja 1983 r. zomowcy podczas wtargnięcia do siedziby Prymasowskiego Komitetu Pomocy Osobom Pozbawionym Wolności i ich Rodzinom w klasztorze Franciszkanek na Starym Mieście, w którym się udzielała, złamali Sadowskiej palec i grozili, że „coś” może spotkać jej syna.
16 maja 1983 r. w wywiadzie dla korespondenta amerykańskiej telewizji ABC matka zacytowała słowa, które usłyszała, gdy rok wcześniej przebywała w warszawskim więzieniu na Rakowieckiej: „Was, Sadowska, nie możemy ruszyć, ale syna wam załatwimy”…
Grzegorz był przeciętnym uczniem, miłośnikiem poezji, i podobnie jak matka wspierał Solidarność, może trochę mniej niż ona, ale i tak „organizował” papier na druk, a następnie kolportaż pism podziemnych.
Początek tragedii wydaje się banalny. Maj 1983 r. – grupa maturzystów, korzystając z ładnej pogody, bawi się na placu Zamkowym w Warszawie. Czują, że dobrze poszła im matura. Jest alkohol i młodzieńcze wygłupy. Reaguje na to patrol milicyjny. Zatrzymuje dwóch chłopaków, reszta ucieka. Jednym z nich jest Grzegorz Przemyk, zatrzymany razem z kolegą – Cezarym Filozofem. Żaden z nich nie ma przy sobie dokumentów.
Przemyk zostaje zabrany do pobliskiego komisariatu MO przy ul. Jezuickiej 1/3, gdzie zostaje brutalnie pobity przez trzech funkcjonariuszy, w taki sposób „żeby nie było śladów”. Umiera po dwóch dniach od pobicia w wyniku ciężkich wewnętrznych urazów jamy brzusznej, trzy dni przed swoimi 19. urodzinami.
Pogrzeb Grzegorza Przemyka odbył się 19 maja 1983 r. w kościele św. Stanisława Kostki na warszawskim Żoliborzu i przerodził się w antykomunistyczną manifestację. Sprawę mordu na Przemyku w swoich późniejszych kazaniach poruszał kapelan Solidarności, a zarazem przyjaciel Barbary Sadowskiej, ks. Jerzy Popiełuszko (zamordowany ok. 1,5 roku później). Matka Grzegorza, złamana śmiercią syna i trawiona chorobą, zmarła trzy lata po nim, po tym jak została uruchomiona cała machina dezinformacji, szkalowania, po to aby nie dopuścić do ukarania winnych zbrodni.
O ile możemy domniemywać, że śmierć Przemyka była nieszczęśliwym wypadkiem, to jednak nasuwają się pytania: czy zatrzymanie Przemyka było przypadkowe? Czy była to zemsta za opozycyjną działalność matki? Czy może był to jedynie przykład ślepego bestialstwa ZOMO?
Sam gen. Kiszczak, wówczas szef resortu MSW, podczas narady w KC PZPR mówił, niczym herszt mafii: „Gdybyśmy chcieli się rozprawić z Przemykiem, wzięlibyśmy fachowców”. Trudno o większą bezpośredniość ministra departamentu, który miał zapewniać obywatelom PRL bezpieczeństwo i porządek.
Od samego początku władze (Jerzy Urban, Czesław Kiszczak) oraz SB prowadziły działania dezinformacyjne, mające na celu odwrócenie uwagi opinii publicznej od milicji i zrzucenie winy za śmierć na lekarzy. Do tuszowania sprawy zaangażowano funkcjonariuszy Biura Śledczego. W rezultacie tych działań w grudniu 1983 r. winą obciążono sanitariuszy oraz lekarkę, którzy wieźli Przemyka z domu do szpitala. Tę wersję wydarzeń (że Przemyka pobito w karetce) potwierdzono w zakończonym w 1984 r. procesie, w wyniku nacisków gen. Kiszczaka, który w notatce polecił: „Ma być tylko jedna wersja śledztwa – sanitariusze”, funkcjonariusze MO – Ireneusz Kościuk i Arkadiusz Denkiewicz zostali uwolnieni od zarzutów.
Po 1989 r. wyroki te uchylono i wznowiono proces. W 1997 r. wydano wyroki skazujące Denkiewicza – oficera dyżurnego komisariatu – oraz Kazimierza Otłowskiego z b. KG MO, któremu zarzucono próbę zniszczenia akt sprawy Przemyka w 1989 r. Kościuk został uniewinniony. Po ostatecznej decyzji Sądu Najwyższego z 1999 r. Otłowski został uniewinniony, a Denkiewicz skazany. Denkiewicz uniknął jednak kary z powodów zdrowotnych.
Sąd, w piątym procesie, który odbył się w 2008 r., skazał Kościuka za „niebudzące wątpliwości” śmiertelne pobicie Przemyka na cztery lata i uznał, iż „oskarżony nie wiedział, kim jest Grzegorz Przemyk i jego zatrzymanie było przypadkowe”. W połowie grudnia 2009 r. Sąd Apelacyjny w Warszawie uznał jednak, że sprawa śmierci Grzegorza Przemyka przedawniła się 1 stycznia 2005 r. W uzasadnieniu orzeczenia w lipcu 2010 r. ostatecznego umorzenia sprawy Przemyka, sędzia Małgorzata Gierszon powiedziała: „matactwa z czasów komunistycznych okazały się skuteczne”. Żaden z winnych śmiertelnego pobicia Grzegorza Przemyka nie poniósł kary.
Film „Żeby nie było śladów” powinien obejrzeć każdy, każdy Polak, niezależnie od wieku ani od tego czy pamięta tamte czasy, czy nie. Dla zwrócenia uwagi, jak działa system i cała jego machina. Ku przestrodze. Aby czasy autorytatywnych rządów i systemu nie powróciły, bez znaczenia, jak ktoś je nazwie. Trzeba obejrzeć go po to, żeby mieć móc sprzeciwić się temu, kiedy widzimy, że dzieje się coś nie tak, jak powinno i mieć odwagę wtedy głośno krzyczeć „Nie!”.
Reżyserem filmu „Żeby nie było śladów” jest Jan P. Matuszyński – twórca obsypanej na całym świecie nagrodami „Ostatniej rodziny” i serialu „Król”. Autorką scenariusza jest Kaja Krawczyk-Wnuk. W projekcie wzięli udział m.in. operator Kacper Fertacz oraz montażysta Przemysław Chruścielewski. Muzykę do filmu skomponował Ibrahim Maalouf. Za dźwięk odpowiedzialni byli Kacper Habisiak, Sébastien Crueghe i Jarosław Bajdowski, za kostiumy Małgorzata Zacharska, a za charakteryzację Pola Guźlińska. Scenografię przygotował Paweł Jarzębski. Za produkcję odpowiadał Aurum Film – Leszek Bodzak i Aneta Hickinbotham.
W filmie zobaczymy plejadę gwiazd polskiego kina, a główne role grają Tomasz Ziętek i Sandra Korzeniak oraz Mateusz Górski jako Grzegorz Przemyk. Ponadto w filmie występują m.in. Jacek Braciak, Agnieszka Grochowska, Robert Więckiewicz, Tomasz Kot, Aleksandra Konieczna, Sebastian Pawlak, Adam Bobik, Andrzej Chyra, Michał Żurawski, Rafał Maćkowiak i Dariusz Chojnacki.
Film otrzymał 3 nagrody i 17 nominacji w konkursach. W Irlandii będzie wyświetlany od 10 czerwca w kinach: Light House Cinema w Dublinie, The Gate Cinema w Cork, Palás Cinema w Galway, The Ritz Multiplex – Cookstown, Irlandia Północna.
Foto: Łukasz Bąk, Ernest Nita, Mateusz Górski, Tomasz Ziętek, materiały prasowe Kino Świat
Redakcja portalu informuje:
Wszelkie prawa (w tym autora i wydawcy) zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów zabronione.