Wszyscy fani ciężkiej muzyki dobrze wiedzą – nie ma niż lepszego niż porządne metalowe łojenie. Każdy wie także, że różnorodność i inwencja nie są mocną stroną większości mocniejszych zespołów. Zdarzają się jednak wyjątki. Fear Factory, który pojawi się w Dublinie w czwartek 10 grudnia jest jednym z nich.
„Fabryka strachu” rozpoczęła swoją działalność w 1989 roku. Podczas gdy inne zespoły, zarówno nowe, jak i weterani grali na jedno kopyto, Fear Factory starało się wnieść nieco świeżości. I dodało do skostniałej formuły death metalu nieco… elektroniki. A także, o zgrozo, czyste wokale. Herezję tę popełnili na swoim debiucie zatytułowanym „Soul of a New Machine” (1992).
To, co dla ortodoksów było największą potwarzą, dla kapeli było okrętem, którym wypłynęli na oceany pionierskości. Ich drugi krążek „Demanufacture” wydany w 1995 roku podniósł ich eksperymentowanie do rangi sztuki. Ostre gitary i brutalna perkusja została nasycona gęstą, soczystą elektroniką.
Każdy z dziewięciu do tej pory wydanych albumów Fear Factory wypełniony był dosyć nihilistycznymi tekstami. Wykrzykiwane i wyśpiewywane przez wokalistę Burtona C. Bella słowa kreują obraz ponurej dystopii, w której człowiek nieustannie musi mierzyć się z maszynami. Równie doskonałymi, co chłodnymi i bezlitosnymi.
Mimo futurystycznych klimatów, tematyka poruszana przez zespół może być aktualna już teraz. W końcu z roku na rok coraz więcej podstawowych rzeczy wykonują za nas maszyny. Nie wspominając już o sztucznej inteligencji. Coraz bardziej precyzyjnej, coraz bardziej niebezpiecznej.
Na Zieloną Wyspę Fear Factory zawita w ramach trasy świętującej 20-lecie wydania ich magnum opus „Demanufacture”. Nie zabraknie oczywiście piosenek z najnowszego „Genexus”, który premierę miał w tym roku.
Przemysław Zgudka
GDZIE: The Academy, Dublin
KIEDY: Czwartek 10 grudnia, godz. 18.00
Redakcja portalu informuje:
Wszelkie prawa (w tym autora i wydawcy) zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów zabronione.