Nazywana jest „królową polskiego popu”. Po raz pierwszy pojawiła się na scenie w 1962 roku podczas eliminacji do I Festiwalu Młodych Talentów w Szczecinie. Natomiast 2 października tego roku po raz pierwszy wystąpiła w Dublinie. Wśród osób obecnych na koncercie w Button Factory byli zarówno rówieśnicy piosenkarki, jak i bardzo młodzi ludzie. Maryla Rodowicz ma swoich wiernych fanów na całym świecie.
Zaczęło się od okrzyków: „Maryla! Maryla!” Tak publiczność wywołała piosenkarkę Marylę Rodowicz na scenę. Jej wierni fani nie mogli się doczekać, aż gwiazda zacznie śpiewać. Ubrana w czerń i zawadiacki czerwony kapelusz stanęła na scenie , a razem z nią zespół towarzyszący. – Zaśpiewam wam wszystko co chcecie – powiedziała.
Tu od strony publiczności padały nazwy tytułów jej piosenek. Zaczął się niemal koncert życzeń i spełnionych marzeń. Na początek Maryla zaśpiewała sztandarowe już: „Małgośkę” , „Kolorowe jarmarki” i „Niech żyje bal”. Publiczność zgromadzona na koncercie była zachwycona. Niemal każdy wtórował artystce. Z tyłu się powoli zaczęły się tańce.
Maryla Rodowicz jest obecna na polskiej scenie muzycznej nieprzerwanie od końca lat 60. poprzedniego wieku. Można tylko się zastanawiać skąd bierze tyle energii i pomysłów do kolejnych projektów. Kojarzona jest z muzyką pop, pop-rock i folk rock, country i poezją śpiewaną. Koncertowała w byłych państwach bloku wschodniego takich jak: Związek Radziecki, Czechosłowacja, Niemiecka Republika Demokratyczna i Bułgaria, gdzie do dziś jest bardzo popularna.
Pani Maryla była również ze swoimi koncertami w Szwajcarii, USA, Kanadzie, Izraelu, Chinach, czy Australii. Piosenki dla niej pisali m.in.: Agnieszka Osiecka, Janusz Kofta, Jacek Cygan i Grzegorz Tomczak. Brała udział w wielu festiwalach na całym świecie, swego czasu nawet poznała Fidela Castro, w trakcie Festiwalu Młodzieży i Studentów w Hawanie na Kubie. Czasem też bywa aktorką. Miłośnicy serialu „Rodzina zastępcza” wiele mogą powiedzieć o szalonych pomysłach cioci Uli, postaci odgrywanej przez panią Marylę.
W czasie koncertu w Dublinie publiczność śpiewała razem z piosenkarką. Co niektórzy szczęśliwcy mogli nawet wejść na scenę. Iwona Zwidryń, jedna z uczestniczek nie mogła uwierzyć swojemu szczęściu, gdy to właśnie do niej piosenkarka skierowała swoją prośbę o „pomoc” w odśpiewaniu kolejnej piosenki. Na scenie czuła się rewelacyjnie śpiewając przez chwilę z gwiazdą, a potem wykonując kolejny utwór w chórku.
– Spełniło się moje marzenie – mówiła Iwona już po wszystkim. Kiedy schodziła ze sceny, była bardzo podekscytowana. – Chciałam zobaczyć ją na żywo. Maryla jest wspaniała. Uwielbiam jej utwory, jej piosenki są rewelacyjne. Takie do tańca i do różańca – dodała na koniec. Dla niej ten koncert był szczególny. Wygrała walkę z rakiem i teraz mogła świętować. Następnego dnia, Iwona miała mieć kolejny sprawdzający skan oraz gastroskopie, które miały potwierdzić poprzednie wyniki badań.
Piosenki wykonywane przez Marylę Rodowicz znają nasi dziadkowie, nasi rodzice i my. Jest duże prawdopodobieństwo, że również nasze dzieci i wnuki będą je wciąż śpiewać. Wśród utworów, jakie mogli usłyszeć uczestnicy koncertu w Dublinie były: „Łatwopalni”, „Pełnia”, „Remedium” (znane jako „Wsiąść do pociągu byle jakiego”) , „Wieka woda”, „Szparka sekretarka” i „Ale to już było”. Show, które przygotowała Maryla, dla wielu osób był dużym przeżyciem. A także jednocześnie czymś swojskim, znanym i lubianym. Swoim zwyczajem piosenkarka zmieniała nakrycia głowy i grała na gitarze. Również muzycy, którzy z nią występowali i dziewczyny w chórkach, mogli coś dać od siebie. Każdy miał kilka minut, by coś zaprezentować coś solo. Gwiazda jest bardzo otwarta na świeże aranżacje i eksperymenty, a jednocześnie garściami często korzysta z zasobów naszej kultury. Na bis zaśpiewała znaną i lubianą piosenkę „Hej sokoły”.
Po koncercie była miła niespodzianka. Maryla dawała autografy na zdjęciach, płytach i koszulkach. To coraz rzadszy widok, bo nasze polskie gwiazdy często po koncertach znikają jak kamfora. Agnieszka Bryszkowska, również otrzymała autograf. Na koncert przyjechała ze znajomymi aż z Portlaoise. – Marylka na sto dwa – skomentowała po wszystkim. W piosenkarce Agnieszka najbardziej lubi jej rzeczywistość, naturalność, humor i „power”. Utwór „Małgoska” jest dla niej szczególny, bo, jak powiedziała, jej babcia Małgośka i Małgośka z piosenki są jednakowe.
Wśród publiczności był również artysta Paweł Jasiński. Ofiarował on piosenkarce kubek zaprojektowany specjalnie na tę okazję. Po powrocie do Polski, pani Maryla udostępniła fotografię kubka na swoim profilu na Facebooku.
Samanta Stochla
Redakcja portalu informuje:
Wszelkie prawa (w tym autora i wydawcy) zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów zabronione.