Siedzą po uszy w narkotykowych długach i żeby móc je spłacić, są gotowi na… niszczenie miejskiego monitoringu. Właśnie takie niecodzienne rzeczy każą im robić narkotykowi dilerzy z Dublina. Jakkolwiek sprawa może brzmieć komicznie, jest jak najbardziej poważna – straty z tego szacowane są na tysiące euro.
Robienie jakichkolwiek interesów z dilerami narkotykowymi jest jak stąpanie po cienkim lodzie. Jest to obcowanie ze światem, w którym w ułamku sekundy można narazić się na ciężki uszczerbek na zdrowiu bądź utratę życia. Nie wspominając już o tym, że biznes tego typu „handlarzy” żeruje na cudzym nieszczęściu.
W tym wypadku motorem napędowym jest nałóg, często pozbawiający ludzi wolnej woli. Osoby, których być albo nie być jest uzależnione od przyjmowania narkotyków, bardzo często kończą z gigantycznymi długami, znajdując się na łasce bądź w niełasce narkotykowego podziemia.
Dobitnie pokazują to doniesienia z Dublina, którego władze zaczęły mierzyć się z dość niecodziennym problemem. W kilkunastu miejscach stolicy zostały zniszczone kamery. Wyniki przeprowadzonego śledztwa były co najmniej zaskakujące.
Okazało się bowiem, że za niszczenie kamer odpowiadają ludzie uzależnieni od narkotyków. Niszczenie kamer miało być sposobem na umorzenie długów, których dorobili się u narkotykowych dilerów. Czasami tego typu działania były podejmowane z narażeniem życia – policja aresztowała mężczyznę, który w tym celu próbował wspiąć się na słup, dzierżąc siekierę.
Czemu dilerzy zmuszali ludzi do tak niecodziennych przestępstw? Odpowiedź jest dosyć prosta – w ten sposób mogli dokonywać transakcji, nie niepokojeni przez miejski monitoring. Chcąc ułatwić prowadzenie biznesu korzystali z „usług” narkomanów, którzy byli im winni pieniądze.
Jakkolwiek sprawa ta brzmi co najmniej abstrakcyjne, jest ona dosyć problematyczna. Jak twierdzi Noeleen Reilly, bezpartyjna dublińska radna, tego typu zniszczenia kosztują podatników tysiące euro każdego roku – zniszczone kamery należy bowiem naprawić bądź zastąpić nowymi. Nie bez znaczenia jest także to, że osoby podejmujące się tego typu działań robią to z narażeniem swojego zdrowia i życia.
Przemysław Zgudka
Redakcja portalu informuje:
Wszelkie prawa (w tym autora i wydawcy) zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów zabronione.