Irlandzkie dzieci coraz częściej narażone są na przemoc, zarówno w internecie, jak i w świecie rzeczywistym. Podczas lockdownu oraz po powrocie do szkoły młodzi mieszkańcy Irlandii regularnie padali ofiarami dręczycieli. W czasach pandemii skala tego zjawiska niepokojąco rośnie.
Dzieci dokuczają sobie właściwie od zawsze. Istnieje jednak różnica między niewinnym przekomarzaniem się a regularnym dręczeniem, nierzadko tragicznym w skutkach. Mimo młodego wieku oprawcy potrafią być równie wyrachowani, co okrutni.
Tematem tym szerzej zainteresowano się w Irlandii relatywnie niedawno. Oprócz „standardowego” dokuczania specjaliści starają się toczyć walkę także z internetowymi dręczycielami – zjawisko uporczywego dokuczania komuś w internecie znane jest jako cyberbullying. To właśnie w sieci często dzieją się rzeczy mający największy wpływ na ofiarę. Wiadomości tekstowe i nagonka potrafią ranić nie mniej niż popychanie i szturchanie.
Niestety, wszystko wskazuje na to, że trwająca obecnie pandemia koronawirusa sprzyja młodocianym dręczycielom. Jak wykazują badania przeprowadzone przez Dublin City University wspólnie z Komisją Europejską, w trakcie pierwszego lockdownu liczba zgłoszonych przypadków dręczenia wzrosła aż o 28 procent.
Tym samym, jak podaje „The Journal.ie”, okazaliśmy się krajem, w którym wskaźnik ten wzrósł w największym stopniu w całej Unii Europejskiej. Na drugie i trzecie miejsce niezbyt chlubnego podium załapały się Włochy i Niemcy.
Zjawisko to narosło najbardziej wśród nastolatków w wieku od 14 do 16 lat – w porównaniu z okresem sprzed lockdownu w tej grupie wiekowej mamy do czynienia z aż 66-procentowym wzrostem. Jeżeli chodzi o problem dręczenia pod kątem płci, proporcje rozłożyły się w miarę po równo, przy czym nieco częściej dręczone były dziewczyny.
Jak stwierdziła Tijana Milosevic z National Anti-Bullying Research and Resource Centre cytowana przez irlandzki portal, w temacie walki z cyberbullyingiem odpowiedzialność spoczywa przede wszystkim na właścicieli portali społecznościowych.
Jej zdaniem powinny one wdrożyć mechanizmy umożliwiające zarówno skuteczne zgłaszanie, jak i tłumienie tego typu praktyk z zarodku. Jak zauważa Milosevic z niezadowoleniem, począwszy od 2013 roku, kiedy to rozpoczęła się walka z internetowymi dręczycielami, osoby decyzyjne nie zrobiły w tym temacie zbyt wiele.
Przemysław Zgudka
Redakcja portalu informuje:
Wszelkie prawa (w tym autora i wydawcy) zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów zabronione.