Nie od dziś wiadomo, że Polacy są mistrzami w kombinowaniu. Czasem robią to w granicach prawa, częściej jednak te granice przekraczają. Tak jak Stanisław S., który pobierał irlandzki zasiłek mieszkając w Polsce.
Mężczyzna, zameldowany w Cork, pracował jako tynkarz. Doznał jednak poważnego urazu, który permanentnie wykluczył go z pracy. Za zgodą urzędników w 2012 roku otrzymał Disability Benefit. Tygodniowo dostawał 188 euro. W dodatku jego żona i córka otrzymywały łącznie ponad 150 euro tygodniowo.
Wszystko byłoby w jak najlepszym porządku gdyby nie to, że cała rodzina na stałe przebywała w Polsce. Podstawowym warunkiem pobierania jakichkolwiek zasiłków jest stałe przebywanie na terenie Irlandii. Mężczyzna znacząco naruszył ten przepis.
Na Zieloną Wyspę wpadał tylko kilka razy do roku, meldując się w miejscowym urzędzie pracy. Następnie wracał do Polski i tam żył za irlandzkie pieniądze. Jego sielanka skończyła się jednak w tym roku, kiedy inspektorzy szczegółowo zainteresowali się jego przypadkiem.
Z przeprowadzonego śledztwa wynika, że w ciągu trzech lat mężczyzna wyłudził od państwa ponad 42 tys. euro. Spośród 483 dni objętych śledztwem, Stanisław S. spędził na Zielonej Wyspie tylko 34 dni, czyli nieco ponad miesiąc. Zdecydowanie nie spełnił kryteriów stałego pobytu.
W trakcie procesu Polakowi udało się zawrzeć ugodę, w ramach której miesięcznie na rzecz Social Welfare pobierane jest 50 euro z jego emerytury.
Mężczyzna przyznał się do winy. Za wyłudzenie pieniędzy otrzymał 2,5 roku pozbawienia wolności w zawieszeniu. Warunkiem zawieszenia kary było jak najszybsze opuszczenie przez niego Irlandii. Do czego grzecznie się zastosował.
W dodatku będzie musiał oddać wszystkie wyłudzone pieniądze. Jak donosi „Irish Examiner”, Polak oddał już 31 tys. euro. Mimo że zostało mu „tylko” 11,5 tys. euro do oddania, opieka społeczna szacuje, że zajmie mu to przynajmniej 16 lat.
Z tego wszystkiego zostało mu przynajmniej 300 euro miesięcznej irlandzkiej emerytury (już po odjęciu wspomnianych 50 euro). Mimo że wyżyje za to lepiej w Polsce niż w Irlandii, szału nie ma. A mógł po prostu nie kombinować i siedzieć w Cork…
Przemysław Zgudka
Redakcja portalu informuje:
Wszelkie prawa (w tym autora i wydawcy) zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów zabronione.