Niewinne dziecięce harce na irlandzkich placach zabaw stają się niebezpieczne. A wszystko to przez bandy młodocianych idiotów, które dewastują tego typu miejsca. I pozostawiają niebezpieczne dla dzieci „pamiątki”. Problem ten powoli staje się plagą w całej Irlandii.
Place zabaw pbudowane są głównie z myślą o małych dzieciach. Niestety, coraz częściej korzystają z nich młodociane podrostki mające, delikatnie mówiąc, pstro w głowie. Zazwyczaj poprzez urządzenie z nich miejscówek do alkoholowo-narkotykowych libacji.
Po takowych rodzice przychodzący z dziećmi zastają tak „barwne” niespodzianki jak wymiociny i mocz w piaskownicy. Jak się okazuje, te znaleziska to jednak pól biedy. Jak informuje „Irish Independent”, grupki bezmózgiej młodzieży coraz częściej zostawiają na placach zabaw naprawdę niebezpieczne rzeczy. Wśród nich znajdują się m.in. strzykawki i żyletki. Czy choćby rozbite butelki, tudzież pocięte puszki,
Młodzi chuligani lubują się również w „zabawnych” żartach takich jak podpalanie sprzętu czy wysmarowywanie go psimi odchodami. Lubią także urządzać „kawały” w postaci luzowania śrubek. Co może doprowadzić do tragedii.
Problem ten zauważyli mieszkańcy Galway. Którzy zwrócili się do lokalnych radnych o pomoc. Jak zaznaczył jeden z nich, Niall McNelis, problem ten dotyka nie tylko jego miasta: – Rozmawiałem z radnymi z innych irlandzkich miast. Oni także słyszeli o podobnych incydentach w podlegających im rejonach.
Jak walczyć z bezmózgimi gówniarzami? McNelis podpowiada, że place zabaw należałoby intensywnie oświetlać po zmroku. Jego zdaniem nastolatki mniej chętnie łaziliby po dobrze oświetlonych placach. Wśród innych propozycji wymienił alarm dźwiękowy mający odstraszyć amatorów libacji.
Przemysław Zgudka
Redakcja portalu informuje:
Wszelkie prawa (w tym autora i wydawcy) zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów zabronione.