Zrobił karczemną awanturę swojej partnerce, gdy ta chciała się od niego wyprowadzić. Pojawienie się nie uspokoiło pobudzonego Polaka – z funkcjonariuszami również się awanturował. Tym samym Sławomir G. zarobił kilkumiesięczną odsiadkę. Zwłaszcza że nie był to jego pierwszy konflikt z prawem.
Interwencje podejmowane z tytułu domowych kłótni są dla policjantów codziennością. Na widok munduru agresorzy reagują różnie. Jedni stają się p09otulni jak baranki, drudzy zaś wybuchają jeszcze większą agresją, pakując siebie w znacznie większe tarapaty.
Do tej drugiej kategorii załapał się Sławomir G. ze Sligo. Jak przytacza „Irish Independent”, w grudniu ubiegłego roku policja została wezwana w związku z awanturą, którą wszczął w domu, w którym zamieszkiwał z partnerką. Mężczyzna miał być wobec niej bardzo agresywny.
Funkcjonariusze szykowali się więc na niełatwą interwencję. Po ich przybyciu na miejsce przypuszczenia się potwierdziły – 43-latek ani myślał się uspokoić. Już przed domem słychać było wydawane przez niego krzyki. Widok policjantów rozsierdził go jeszcze bardziej. Absolutnie nie chciał słuchać wydawanych przez nich poleceń.
Jakby tego było mało, wdał się z nimi szamotaninę. Stawiał się na tyle, że konieczne okazało się użycie gazu pieprzowego. Sytuacja była na tyle nieciekawa, że na miejscu mieli zjawić się zbrojni funkcjonariusze Gardy. „Zwyczajni” policjanci poradzili sobie jednak z agresywnym Polakiem.
Mężczyzna kipiał agresją nawet wtedy, gdy umieszczono go w celi. Jeszcze podczas interwencji jego partnerka stwierdziła, że najprawdopodobniej zażył on narkotyk, który spowodował u niego tak agresywne zachowanie. Gdy wieczorem mężczyzna został zabrany do szpitala na badania, wciąż był pobudzony.
Jego atak agresji został pobudzony najprawdopodobniej tym, że jego partnerka próbowała się od niego wyprowadzić. Substancja, którą miał zażyć, miała uczynić go jeszcze agresywniejszym. Kobieta powiedziała, że w napadzie wściekłości uderzył ją butelką.
Po sprawdzeniu kartoteki Polaka okazało się, że nie był to jego pierwszy zatarg z prawem. Mężczyzna miał na koncie m.in. napad rabunkowy, pobicie i kradzież. Było więc jasne, że w tym przypadku nie skończy się pouczeniem bądź grzywną. Zwłaszcza, że stwarzał on regularne zagrożenie dla otoczenia.
Decyzją sądu mężczyzna trafił za kratki na cztery miesiące. Biorąc pod uwagę jego dotychczasowe doświadczenia szansa na to, że odsiadka nauczy go moresu, są raczej nikłe.
Przemysław Zgudka
Redakcja portalu informuje:
Wszelkie prawa (w tym autora i wydawcy) zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów zabronione.