Zdjęcie: Marcelo Braga, CC BY 2.0 / Flickr.com
Morderstwo Mikołaja W. było potworną zbrodnią. Gang uzbrojony w maczety bestialsko zamordował Polaka. Widok miejsca zbrodni i ciała Polaka był na tyle przerażający, że nawet policjanci musieli skorzystać z pomocy psychologa.
Czerwcowy mord w Ballincolig wstrząsnął całą Irlandią. Do domu zamieszkiwanego przez polskie małżeństwo z dziećmi włamał się czteroosobowy gang. Mężczyźni nie chcieli pieniędzy ani innych kosztowności. Bez cienia wyjaśnienia rzucili się na małżeństwo z pięściami i maczetami.
Polak nie miał najmniejszych szans – zginął na miejscu. Przybyli lekarze mogli tylko stwierdzić zgon. Kobieta miała zdecydowanie więcej szczęścia – choć do szpitala trafiła z silnymi obrażeniami, nie zagrażały one jej życiu. Jednak to, co przeżyła, pozostawi w niej głęboki ślad do końca życia.
O poziomie brutalności zbrodni dokonanej na Polaku świadczy to, jak bardzo wpłynęła na zajmujących się nią policjantów. Jak informuje „Irish Examiner”, aż 15 z nich musiało zasięgnąć pomocy psychologa. Tak mocno straumatyzował ich widok zmasakrowanych zwłok Polaka.
Policjanci cytowani przez portal mówią, że scena zbrodni była „jak coś rodem z horroru”. Nawet doświadczonym funkcjonariuszom ciężko było poradzić sobie z tym, co zobaczyli. Trudno jest więc wyobrazić sobie, w jakim stanie muszą być dzieci i żona, w obecności których zamordowano Mikołaja W.
Mimo szeroko zakrojonego śledztwa i natychmiastowych, zdecydowanych działań Gardy, nikt nie został w tej sprawie aresztowany. Skonfiskowanie dziewięciu aut, szczegółowy przegląd nagrań monitoringu, skrupulatna analiza dokumentacji, przesłuchania świadków… Żadne z tych działań nie przybliżyło policji do jakichkolwiek zatrzymań.
Policjanci przypuszczają, że sprawcy brutalnego mordu zaraz po jego dokonaniu mogli opuścić Irlandię. Dlatego o pomoc poprosili również Interpol. Który, mimo wszelkich starań, w tej sprawie również okazał się bezradny.
Nie jest znany również motyw zbrodni. Nie wiadomo, czy Polak znał swoich oprawców i czy miał z kimś jakieś poważniejsze zatargi. Żona mężczyzny już zdążyła wrócić do Polski. Raczej wątpliwe, by po tym wszystkim dobrowolnie postawiła stopę na irlandzkiej ziemi.
Przemysław Zgudka
Redakcja portalu informuje:
Wszelkie prawa (w tym autora i wydawcy) zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów zabronione.