Zagadka: ile osób w kraju, w którym mieszka 4,5 miliona osób pobiera zasiłki z opieki socjalnej? Odpowiedź: 2,2 miliona… W 2011 roku na wypłaty z tego tytułu poszło z budżetu aż 20,9 miliarda euro. Czyli 40 procent wydatków państwa.
Jeszcze w 2002 roku na opiekę społeczną wydawano o połowę mniej niż rok temu. I w teorii liczba bezrobotnych z roku na rok maleje. W tej chwili według danych Głównego Urzędu Statystycznego w Irlandii zarejestrowanych jest 460 323 osób pobierających różnego rodzaju zasiłki dla bezrobotnych. Wśród nich było 381 901 obywateli Irlandii (ich liczba w stosunku do lipca 2011 r. zmniejszyła się o 2,3 proc.) oraz 78 422 obywateli innych krajów (ich liczba spadła w ciągu roku o 1,1 procenta). W lipcu 2012 w porównaniu do poprzedniego miesiąca liczba osób pobierających zasiłki zwiększyła się o 8 349 osób, natomiast w ciągu roku liczba ta obniżyła się o 9 961. Osoby pobierające zasiłki zarejestrowane w Live Register w lipcu 2012 r., tak jak miesiąc wcześniej, stanowiły 14,8% ogółu zatrudnionych w gospodarce Irlandii. Tyle, że na bezrobotnych idzie tylko część pieniędzy. Ogromne sumy idą np. na child benefit. I choć kwotę tę obcięto w zeszłym roku aż o 6,2 procenta, to z budżetu idzie na ten cel aż 2,07 miliarda euro. Na pomoc wielodzietnym rodzinom w wysłaniu dzieci do szkół, czyli na back-to-school clothing i footwear allowance przeznacza się aż 90 milionów euro. Suma ta wzrosła w ciągu roku o 17,5 procenta. Na renty inwalidzkie przeznacza się 600 milionów euro. Jeśli doliczymy także sumy na chorobowe, które kosztują nas 875 milionów i single parent’s allowance – 1,88 miliarda, to okazuje się, że Irlandia jest państwem socjalnym, który dba o swoich obywateli, mimo że państwa na to nie stać. Przypomnijmy, że w budżecie świeci pięciomiliardowa dziura… A różnego rodzaju zasiłków jest przynajmniej 50. Stąd Ministerstwo Opieki Socjalnej jest pod ogromną presją ze strony Unii Europejskiej i Międzynarodowego Funduszu Walutowego, które domagają się, aby zasiłki ciąć najbardziej jak się da. A mają do tego prawo, bo dwa lata temu udzieliły państwu wielomiliardowej pożyczki. Teraz kontrolują wydatki państwa. I w pierwszej kolejności minister Joan Burton ma się zająć takimi zasiłkami: discretionary allowances czyli free television licences (57 milionów z budżetu), free telephone services (112 milionów), free electricity schemes (180 milionów) i free travel allowance (75 597miliona). Jak widać niektóre zasiłki są absurdalne, bo niby czemu mamy opłacać bezpłatną telewizję czy darmowe rozmowy telefoniczne?
A jeśli dodamy do tego, że płacimy zasiłki aż 200 086 osobom, które bez pracy są przynajmniej przez rok, to można zacząć się zastanawiać, czy nie lepiej przeznaczyć tych pieniędzy na tworzenie nowych miejsc pracy.
Redakcja portalu informuje:
Wszelkie prawa (w tym autora i wydawcy) zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów zabronione.