Nasza Gazeta w Irlandii Agresywne żebractwo wielkim problemem Dublina - Portal Polonii w IrlandiiPortal Polonii w Irlandii

Agresywne żebractwo wielkim problemem Dublina

Nachalne żebractwo jest największą bolączką dla turystów odwiedzających Dublin. Agresywni żebracy potrafią dać się we znaki, nierzadko prowokując naprawdę nieprzyjemne sytuacje. Zdaniem ekspertów zajmujących się bezdomnością tutejsze władze niewystarczająco radzą sobie z tym problemem.

Mimo że Zielona Wyspa jest horrendalnie droga, rok w rok przyciąga coraz większą rzeszę turystów. Nic dziwnego – pęka ona w szwach od różnej maści atrakcji. Zarówno tych podarowanych przez naturę, jak i wybudowanych ludzką ręką. Pod względem ilościowym w przypadku tych drugich zdecydowanie przoduje Dublin.

Przypomnijmy – od lat stolica Irlandii ląduje na wysokich miejscach w rankingach najdroższych miast świata. Choć do Berna czy Zurichu trochę nam brakuje, nawet krótka wizyta  w Dublinie potrafi potężnie przetrzebić kieszeń.

Drożyzna daje się we znaki jednak przede wszystkim mieszkańcom. W ramach wciąż trwającego kryzysu mieszkaniowego coraz więcej osób zapełnia dublińskie ulice i przytułki. Wiele z nich, nie mając innych perspektyw, zaczyna domagać się pieniędzy od przypadkowych ludzi.

To właśnie ta ostatnia kwestia jest największą bolączką turystów odwiedzających serce Irlandii – informuje „Newstalk.ie”. Osoby siedzące z kubkiem i domagające się pomocy wzrokiem czy słowem nie stanowią żadnego zagrożenia.

Gorzej ma się sprawa z agresywnymi żebrakami, którzy potrafią być naprawdę namolni. Biorąc pod uwagę, że często są pod wpływem alkoholu bądź narkotyków, takie spotkanie może być niekiedy naprawdę nieprzyjemne. Niektórzy w końcu dadzą spokój, inni zrobią się agresywni.

Kwestię agresywnych żebraków dosyć dobrze ilustruje historia przytoczona przez Alice Leahy. Jako dyrektor TRUST, zajmuje się ona pomocą osobom bezdomnym. Podczas jednego ze spacerów napotkała żebraczkę, którą znała z widzenia. Chcąc jej pomóc, kupił dla niej kanapkę. Bezdomna, zamiast podziękować… ze wściekłością rzuciła kanapką w kobietę.

Postawa „dobrego samarytanina” nie zawsze więc pomaga w uniknięciu przykrych sytuacji. Zwłaszcza, że w wielu przypadkach bezdomni najbardziej chcą pieniędzy, którymi mogą sfinansować swój nałóg.

Jak uważa Leahy cytowana przez portal, dublińskie władze zbyt mało przykładają się do zwalczania problemu bezdomności. Które powinno opierać się przede wszystkim na pomocy osobom mieszkającym na ulicy.

W dużej mierze walka z bezdomnością polega na zgarnianiu żebrzących z ulicy. Często dają ku temu wyraźne powody zakłócając porządek. Po wyjściu z zamknięcia często wracają na żebry. W końcu wielu z nich nie ma innego wyboru.

Przemysław Zgudka


Redakcja portalu informuje:
Wszelkie prawa (w tym autora i wydawcy) zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów zabronione.