Tylko 9 osób otrzymało dyscyplinarne upomnienia za śmierć Savity Halappanavar. Kobieta umarła, choć mogła żyć, a raport wykazał ogromne zaniedbania lekarzy.
Sprawa dentystki z Indii znów trafiła na czołówki. Tym razem ukarano wszystkich pracowników służby zdrowia, którzy przyczynili się do śmierci 31 letniej kobiety. Ustalono, że w szpitalach w których przebywała miało z nią do czynienia aż 30 osób. Tyle, że 21 z nich nie miało bezpośredniego wpływu na stan jej zdrowia. Przeprowadzono postępowanie dyscyplinarne wobec 9 osób, z których tylko kilka (nie powiedziano oficjalnie ilu) otrzymało nagany z wpisem do akt. Resztę wysłano na doszkolenie. A nie ma co ukrywać, że śmierć Savity Halappanavar zmieniła historię Irlandii. Przez nią dopuszczono prawnie aborcję. Zaczęło się 28 października 2013 roku. Wtedy zmarła Savita, 31 letnia dentystka z Galway University Hospital. Mąż zmarłej zapewniał, że lekarze odmówili jego żonie aborcji, tłumacząc, że Irlandia to katolicki kraj. Po jej śmierci powołano zespół ekspertów, który miał ustalić, co tak naprawdę wydarzyło się w szpitalu. Wyniki 3 niezależnych kontroli były dla irlandzkich lekarzy miażdżące. Stosując poprawnie wszystkie procedury powinni oni uratować życie kobiety. Savita pojawiła się w szpitalu 21 października, w 17 miesiącu ciąży i obawiała się, że poroni. Razem z mężem prosiła o aborcję. Lekarze odmówili, bo twierdzili, że serce płodu wciąż bije. Kobieta umarła tydzień później. Okazuje się, że testy krwi medycy przeprowadzili tylko pierwszego dnia. Gdyby krew sprawdzali codziennie, tak jak trzeba, szybko zauważyliby, że wzrasta poziom białych krwinek, znak, że wdało się zakażenie krwi. W szpitalu nie było nawet wiadomo, kto za opiekę nad kobietą odpowiada. Lekarz specjalista zamówił pobranie krwi, ale tę sprawdzał młodszy stażem podwładny. W szpitalu nie ma żadnych dowodów, że mierzono w kluczowych dniach ciśnienie i puls pacjentki, a już to pozwoliłoby zdiagnozować, że dzieje się coś niedobrego. Nie ma też żadnych diagnoz stanu pacjentki, jedyne zachowane wskazówki lekarzy to polecenia: „poczekamy”… W kluczowym momencie puls był zbyt wysoki, ale lekarz był zbyt zajęty, żeby zająć się Savitą. Czy wobec takich niedociągnięć nagana, czy szkolenie to odpowiednie kary?
Redakcja portalu informuje:
Wszelkie prawa (w tym autora i wydawcy) zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów zabronione.