Półtora roku temu minister Joan Burton wezwała związkowców do ograniczenia ich ogromnych pensji. Czy apel zadziałał? Nie do końca.
Okazuje się, że ludzie, którzy mają dbać o prawa pracowników zarabiają wielokrotnie więcej niż przeciętni ludzie. Żaden nie ma pensji niższej niż 100 000 euro rocznie. A oto zarobki: Larry Broderick z Irish Bank Officials’ Association dostaje wszystkiego 198 646 euro, z czego 132 455 to pensja. Reszta to dodatki. Sheila Nunan z Irish National Teachers’ Organisation otrzymuje 153 885 euro. Ona zredukowała zarobki, bo wcześniej jej pensja wynosiła 172 000 euro. David Begg z Irish Congress of Trade Unions otrzymuje 137 400 euro. Nie wiadomo, czy pensja ta została obniżona. Wiadomo za to, że niższą pensję dostaje Jack O’Connor z Siptu, czołowego irlandzkiego związku zawodowego. Wcześniej otrzymywał ponad 124 000 euro, teraz „zaledwie” 115 000. Ale może korzystać za to ze służbowego samochodu. Aż 61 procent wydatków Siptu idzie na płace pracowników, a jest tego aż 22 miliony euro. Dodajmy, że sumę tę obcięto aż o 3 miliony w porównaniu z rokiem poprzednim. Shay Cody ze związku Impact dostaje pensję 162 062 euro. I pozostaje tylko pytanie, czy pracownicy mający pomagać potrzebującym pracownikom, a utrzymujący się m.in. z ich składek powinni otrzymywać tak wysokie gaże? Odpowiedź wydaje się oczywista.
Redakcja portalu informuje:
Wszelkie prawa (w tym autora i wydawcy) zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów zabronione.