Irlandzcy więźniowie znowu oszukują tutejszy wymiar sprawiedliwości. Nie udostępniają swoich próbek DNA, mimo że wymaga tego prawo i już siedzą za kratkami. Jak to możliwe, że mimo bycia w zamknięciu udaje im się oszukać służbę więzienną?
Rozwój technologiczny przychodzi z pomocą irlandzkiej policji i wymiarowi sprawiedliwości. Dzięki wprowadzaniu coraz bardziej zaawansowanych technologii ściganie sprawców przestępstw z upływem lat staje się coraz prostsze. Tak sprawa wygląda przynajmniej na papierze.
W 2015 roku wprowadzono przepisy, zgodnie z którymi każdy więzień odsiadujący przynajmniej 5-letni wyrok musi udostępnić swój materiał genetyczny irlandzkiej policji. Ma to na celu zwiększenie skuteczności w ustalaniu sprawców przestępstw – rzadkością nie są sytuacje, w których osoba skazana za jedno przestępstwo okazuje się sprawcą innego.
Wydawałoby się, że osoby siedzące za kratkami nie mają jak się wymigać i pobranie od nich próbki DNA to czysta formalność. Jednak i w tej sprawie irlandzkim więźniom udaje się oszukiwać system, co dobitnie pokazują dane przytoczone przez „Irish Independent”.
Spośród przeszło 4,9 tys. więźniów, którzy mieli obowiązek oddania próbek, z obowiązku tego nie wywiązało się 1,7 tys. z nich. Oznacza to, że aż 35 proc. skazańców „wyższego ryzyka” oszukało system. I to mimo tego, że siedzą bądź siedzieli za kratkami.
Sprawę tak dużych braków wyjaśnia Irish Prison Service. Jak twierdzą więziennicy cytowani przez portal, są liczne okoliczności uniemożliwiające pobranie próbki, jak choćby względy medyczne. Braki w funkcjonowaniu systemu też jednak robią swoje – zanim więzień zostanie zidentyfikowany jako ten, który ma oddać swoją próbkę, może w międzyczasie udać się zwolnienie warunkowe, być hospitalizowany bądź zakończyć odbywanie kary. Kwestia ta dobitnie więc pokazuje, jak bardzo teoria może rozmijać się z praktyką.
Przemysław Zgudka
Redakcja portalu informuje:
Wszelkie prawa (w tym autora i wydawcy) zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów zabronione.