Zatłoczone szpitale

Minister Zdrowia: w szpitalach nie będzie kolejek

James Reilly, Minister Zdrowia zapewnia, że już nie powtórzy się sytuacja z poprzedniego roku, gdy na pierwszą pomoc czekały po kilka dni setki osób. Ma zostać też skrócony czas oczekiwania na operacje i zabiegi. Na razie kolejki rosną…

Już w marcu, kiedy obejmował urząd, minister Reilly zapowiadał, że jednym z jego priorytetów jest zlikwidowanie kolejek po zabiegi oraz skrócenie czasu oczekiwania na izbach przyjęć.
– Zrobię wszystko co możliwe, aby sytuacja, gdy 569 osób czeka na wózkach na pierwszą pomoc lekarską już się nie powtórzyła – mówił w zeszłym tygodniu. Na początku tego roku właśnie tyle osób czekało na pierwszą pomoc w rekordowo długich kolejkach. Niektórzy spędzili w nich kilkadziesiąt godzin.
Tony O’Brien szef departamentu ratunkowego zapewnia, że zrobi wszystko, aby każdy potrzebujący nie czekał dłużej niż 9 godzin, a większość spędzała w poczekalni nie więcej niż 6 godzin.
Jeszcze gorzej sprawa wygląda z oczekiwaniem na operacje i zabiegi. Tysiące pacjentów czekają na nie latami.
– U mojej córki wykryto arytmię serca. Wysłano mnie do szpitala, tam skierowali mnie na badania. Miałem czekać ponad 2 lata. Wolałem pojechać do Polski – opowiada Krzysztof Surman. Minister Reilly zapewnia jednak, że osoba, która zapisze się w styczniu, do specjalisty trafi jeszcze przed świętami.
Niestety ciężko w to uwierzyć. Kolejki wciąż rosną. Jeszcze na początku tego roku liczba osób czekająca na wizytę u specjalisty powyżej 12 tygodni wynosiła  20 634 osób. Według ostatnich danych z sierpnia liczba oczekujących zwiększyła się aż o ponad 8000 osób. Było ich  28 657, więcej o 39 procent. Tylko między lipcem a sierpniem przybyło ponad 800 osób. Spora ich część czeka dłużej niż 12 miesięcy… W dodatku Związek Pielęgniarek i Położnych twierdzi, że w szpitalach nie ma odpowiedniej liczby personelu i w części szpitali pacjenci po prostu nie są bezpieczni.