W ramach dnia otwartego Szkoły Polskiej w Waterford, który będzie miał miejsce 13 czerwca, szkoła zaprasza na warsztaty poświęcone językowi polskiemu i jego nauczaniu, w tym także między innymi dwujęzyczności. Zajęcia poprowadzi prof. dr hab. Anna Dąbrowska z Uniwersytetu Wrocławskiego. Pani profesor specjalizuje się w glottodydaktyce i nauce o współczesnym języku polskim.
O tym, jak wspomagać dwujęzyczność u dzieci z prof. Anną Dąbrowską rozmawiała Samanta Stochla.
Pani profesor, co to jest dwujęzyczność?
Zgodnie z definicją językoznawczą jest to „posługiwanie się na co dzień przez daną grupę społeczną dwoma różnymi językami” (EJO). Pojawia się wówczas, gdy oprócz języka ojczystego zachodzi konieczność opanowania innego języka, zwykle dominującego w danym kraju. Często dwujęzyczni są przedstawiciele mniejszości etnicznych (narodowych). Dwujęzyczność powoduje powstawanie kalk językowych, interferencji oraz zjawiska przełączania kodów. W Polsce bilingwizm jest badany z perspektywy etnolingwistycznej, socjolingwistycznej, psycholingwistycznej, glottodydaktycznej i leksykalnej. Wyróżnia się kilka jej rodzajów.
Jak dwujęzyczność kształtuje się w różnym wieku i w różnych sytuacjach życiowych dziecka? Jak ten proces będzie się rozwijać u dziecka, które zaczyna mówić i ma np. mamę Polkę i tatę Irlandczyka, a jak u dziecka starszego, które ma płynny język polski i przebywa w środowisku języka obcego?
Rola rodziców jest niezwykle ważna w rozwoju językowym dziecka. Uważa się, że w rodzinach, w których rodzice posługują się dwoma językami dobrze jest, kiedy każde z nich rozmawia z dzieckiem w swoim języku – i to konsekwentnie. Dziecko posługujące się językiem polskim (mówiące płynnie po polsku) i przebywające w środowisku innojęzycznym jest w dobrej sytuacji. Niezwykle ważne jest bowiem dobre opanowanie jednego języka i dodawanie do tego drugiego języka. Dziecko będące od urodzenia w rodzinie dwujęzycznej przyswaja dwa języki jednocześnie. Dużą umiejętnością jest utrzymywanie takiej sytuacji, by jeden z opanowanych języków – głównie ten niedominujący – nie uległ erozji.
Kiedy dziecko najłatwiej i najszybciej może nauczyć się języków obcych?
Na to pytanie nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Niektórzy psycholingwiści poddają w wątpliwość istnienie tzw. wieku krytycznego, po przejściu którego mija możliwość przyswajania, a nadchodzi czas uczenia się. Na pewno wymowę i akcent opanowuje się najlepiej przed wyspecjalizowaniem się funkcji półkul mózgowych, ponieważ połączenia neuronów są elastyczne i łatwo jest przyswoić różne sposoby wymawiania. Wiadomo, że dzieci przyswajają każdy język otoczenia, dlatego najlepiej jest stwarzać im takie możliwości.
Jak rodzice mieszkający za granicą mogą wspierać rozwój słownictwa i gramatyki języka ojczystego?
Odpowiedź jest prosta, ale działanie bardzo trudne: rodzice muszą motywować dzieci do uczenia się i posługiwania językiem polskim. Trzeba z dziećmi rozmawiać po polsku na wszystkie tematy (a nie np. tylko domowe), czytać im po polsku, potem nakłaniać do samodzielnego czytania i pisania, oglądania filmów i posługiwania się Internetem w języku polskim. Badania pokazują, że używanie polszczyzny w rozmowach z rodzicami jest niezwykle ważnym czynnikiem stymulującym rozwój umiejętności językowych. Ponadto rodzice w ten sposób pokazują, że język polski jest wartością narodową i kulturową, oraz że jest kapitałem, który w przyszłości może stać się ich atutem np. na rynku pracy.
Rozumiem, że rodzice powinni dbać o równowagę pomiędzy dwoma językami i uzupełniać informacje i słownictwo dziecka w obu językach. Gdy dziecko uczy się np. biologii w szkole irlandzkiej, to warto słownictwo polskie wzbogacać razem z programem szkolnym…
Zdecydowanie tak. Jeśli nie uzupełnia się słownictwa – nie tylko specjalistycznego – na bieżąco, powstają coraz większe i coraz trudniejsze do wypełnienia luki. Ponadto powstaje przekonanie, że język używany w szkole (np. angielski czy irlandzki) jest sprawniejszy komunikacyjnie niż polszczyzna, co z kolei pociąga za sobą niższą ocenę języka pierwszego ojczystego) – jest niejako „gorszy”, bo nie wszystko potrafi się w nim wyrazić. Konieczne jest także zwracanie uwagi na to, że istnieje język codzienny i oficjalny; oba wymagają stosowania innych wyrazów czy sformułowań.
W jaki sposób korygować dzieci, gdy popełniają błędy w języku polskim? Zdarza się, że dzieci odmieniają wyrazy na swój sposób np. liczebniki – „dwa dziewczynki” – lub łączą dwa języki np. mówią, że trzeba zrobić „order”, gdy myślą o robieniu porządków.
Poprawianie błędów u kogokolwiek jest sprawą bardzo delikatną. Jest to jednocześnie działanie konieczne, ponieważ błędy niepoprawiane utrwalają się i stają się bardzo trudne do wyrugowania. Poprawne używanie języka zawsze wymaga wysiłku – oczywiście większego, jeśli jest się otoczonym dwoma różnymi językami. Wydaje mi się, że dobrze jest podkreślać, że dziecko umie mówić dwoma (lub trzema) językami, ale każdy z nich powinien być używany w jak najczystszej postaci.
Pani profesor, zapytam przewrotnie… Dwujęzyczność dziecka to wada czy zaleta?
Oczywiście, że zaleta. Nie ma co do tego wątpliwości. Zbadano, że takie dzieci mają zazwyczaj lepszą pamięć i lepiej się uczą. Jest to też wartość społeczna – potrafią porozumiewać się z otoczeniem w różnych środowiskach językowych, nie mają kompleksów. Dwujęzyczność warto pielęgnować.
Jakie są skutki dwujęzyczności u dzieci w ich życiu dorosłym?
Zazwyczaj bardzo dobre – tacy ludzie potrafią używać obu języków bez większego wysiłku, mają kapitał „dany” – drugiego języka nie muszą się uczyć, bo znają go z dzieciństwa. Zwykle jeden z języków staje się tym, w którym się myśli czy liczy, chętniej czyta. Jest rzeczą dobrą, by nie tracić kompetencji w drugim języku i ćwiczyć mówienie, czytanie, słuchanie, a także trudną sztukę pisania.
Rozmawiała Samanta Stochla
Redakcja portalu informuje:
Wszelkie prawa (w tym autora i wydawcy) zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów zabronione.