Zdjęcie: Samanta Stochla
Jesienny koncert Kultu to impreza, która na stałe wpisała się w harmonogram tutejszej, polskiej sceny muzycznej. Zespół po raz kolejny zagrał w Irlandii w piątek 25 września. Sala koncertowa klubu The Academy była wypełniona po brzegi. Wydarzenie zorganizowała firma Buch International Promoters. Jako support wystąpił zaś zespół Gabinet Looster.
Pomarańczowa Trasa zespołu Kult rozpoczęła się w Dublinie pod koniec września. Kolejne zagraniczne koncerty odbyły się w Londynie i Manchesterze. Natomiast po 9 października zespół odwiedził w Polsce w miastach takich jak: Toruń , Bydgoszcz, Kraków, Łódź czy Katowice.
Muzycy, którzy są znani od ponad 30 lat, mają swoich wiernych słuchaczy. Dla wielu z nich koncert zespołu to powrót do czasów młodości i do tych „lat utraconych” – jak śpiewa w jednej z piosenek lider zespołu Kazik Staszewski. Utwory Kultu inspirują, pobudzają do myślenia czy po prostu bawią. Jest w nich mowa o miłości i radość życia, bunt przeciwko systemom totalitarnym, a przede wszystkim prostota i prawda, która zapisuje się w sercach słuchaczy. Zespół wciąż tworzy nowe utwory, płyty czy projekty, a liczba fanów rośnie.
Można powiedzieć, że Kult śpiewa utwory dla ludzi w różnym wieku, ponieważ każdy znajdzie w nich coś, co może odnieść do siebie. Co ciekawe, we wcześniejszych latach, gdzie na większość tekstów tworzonych w poprzednim ustroju politycznym miała wpływ wszechobecna cenzura, zespół walczył o to, by słowa ich piosenek uniknęły jakiejkolwiek korekty. Dzięki temu wiele utworów Kultu stało się głosem niejednego pokolenia Polaków.
Na koncercie w Dublinie zespół Kult wykonał piosenki z różnych lat i różnych płyt. Łącznie zagrano 30 utworów plus piosenki na bisy. Na początek były „Rząd oficjalny”, „Brooklyńska Rada Żydów”, „Amnezja” i „Arahja”. Pojawiły się także piosenki o miłości – „Kochaj mnie, a będę twoja”, „Łączmy się w pary” – oraz bardzo dobrze znany utwór zatytułowany „Do Ani” , który jest pierwszym wyznaniem miłości Kazika Staszewskiego do jego żony. Piosenka została napisana w czasach, kiedy się poznali, a jednocześnie na początku działalności zespołu, kiedy Kazik dopiero rozpoczynał swoją muzyczną karierę.
Były piosenki autorstwa Stanisława Staszewskiego, znane z płyty „Tata Kazika”, oraz utwory takie jak „Zegarmistrz światła purpurowy ” (kompozycja Tadeusza Woźniaka do słów Bogdana Chorążuka) i „Modlitwa o wschodzie słońca”, znana z repertuaru Jacka Kaczmarskiego, autorstwa Nataniela Tenenbaum, z muzyką Przemysława Gintrowskiego. Nie zabrakło piosenek o zabarwieniu religijnym jak choćby „Maria ma syna” czy „Psalm 151”. Co ciekawe, pierwsza z nich jest ulubionym utworem wnuczki lidera grupy, co on sam często podkreśla. Na sam koniec zagrano „Sowietów”.
W trakcie koncertu, stała się rzecz niezwykła. Kazik Staszewski podpisał na scenie książkę, którą przyniosła jedna z fanek. Była to historia o jego ojcu. Warto przy okazji wspomnieć o tym, że w grudniu 2010 roku została odsłonięta w Pabianicach tablica upamiętniająca trzy pokolenia Staszewskich, w tym wspomnianego już Stanisława Staszewskiego, ojca Kazika. Był on poetą i bardem oraz naczelnym architektem miasta Płock.
Tablica upamiętnia także dziadka Kazika – również Kazimierza. Przed wojną Kazimierz Staszewski był w Pabianicach radnym, kierownikiem Szkoły Powszechnej nr 5 i prezesem oddziału Polskiego Towarzystwa Krajoznawczego. Na pamiątkowej tablicy widnieje również imię samego Kazika – muzyka, poety, publicysty, a przede wszystkim założyciela i lidera zespołu Kult.
Atmosfera w trakcie koncertu była niesamowita. Dla wielu osób, spotkanie z Kultem było czymś więcej niż tylko koncertem ulubionego zespołu . – Większość emocji było powiązanych ze wspomnieniami z Polski, na dwie godziny byłem „u siebie” – opowiada Janek Lackowski po koncercie. – Teksty znane prawie na pamięć. „Głos kazikowy” nie do podrobienia. Taka mała celebracja bycia znad Wisły.
Janek przed koncertem próbował zachęcić swoich irlandzkich znajomych, przedstawiając im utwory Kultu. Pomimo, braku znajomości języka polskiego, wielu z nich było zachwyconych tą muzyką. Po koncercie Kazik Staszewski i klawiszowiec Janusz Grudziński rozdawali autografy. Warto było więc przyjść.
Samanta Stochla
Redakcja portalu informuje:
Wszelkie prawa (w tym autora i wydawcy) zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów zabronione.